Jan LEBENSTEIN (1930-1999)
Nr katalogowy: 304
Figura, 1956
akwarela, tusz, papier milimetrowy; 58 x 38 cm;
sygn. i dat. u dołu po środku: LEBENSZTEJN 56 (ołówkiem);
estymacja: 15 000 - 18 000 zł
Zobacz pełne informacje
akwarela, tusz, papier milimetrowy; 58 x 38 cm;
sygn. i dat. u dołu po środku: LEBENSZTEJN 56 (ołówkiem);
na odwrocie sygn. i opisany ołówkiem: Lebenstein 1956 / "figura";
Obraz przed konserwacją.
Był absolwentem warszawskiej ASP (dyplom w pracowni Artura Nachta-Samborskiego). Debiutował w 1955 roku na Ogólnopolskiej Wystawie Młodej Plastyki „Przeciw wojnie -przeciw faszyzmowi” w warszawskim Arsenale. W roku 1956 Lebenstein związał się z niezależnym, alternatywnym Teatrem na Tarczyńskiej, prowadzonym we własnym warszawskim mieszkaniu przez Mirona Białoszewskiego. Teatr stanowił bardziej krąg przyjaciół niż zespół dramatyczny z prawdziwego zdarzenia. Prócz samego poety, ważne role odgrywali w nim jego przyjaciele - głównie Ludmiła Murawska i Ludwik Hering. Lebenstein miał na Tarczyńskiej pierwszą wystawę indywidualną. W latach 1955-1959 tworzył „Figury kreślone”, następnie „Figury hieratyczne” by ostatecznie przybrały formę tak dobrze znanych „Figur osiowych”. Były to kompozycje (rysunkowe i malarskie) z umieszczonymi centralnie, wertykalnymi sylwetami skrajnie uproszczonych (w wersji rysunkowej niekiedy przypominających owadzie stwory) postaci ludzkich, najczęściej kobiecych (Figure dans un interieur, 1956). Precyzyjny, detaliczny czy wręcz "anatomiczny" rysunek zbliżał je do sztuki Wolsa, natomiast wartości pikturalne (swoboda operowania niemal autonomicznie traktowaną materią malarską, bogactwo tonów w zwykle wąskiej i pozornie nieefektownej skali barwnej) stawiały w niemal jednym rzędzie z powstającymi równolegle pracami artystów polskich - Zbigniewa Tymoszewskiego i Rajmunda Ziemskiego. Oryginalność tej osobistej, nasyconej egzystencjalnymi lękami, formuły malarstwa figuratywnego docenili krytycy francuscy, którzy w roku
1959 przyznali Lebensteinowi Grand Prix na 1. Międzynarodowym Biennale Młodych w Paryżu. (źródło: culture.pl)